Czy rama z karbonu jest warta swej ceny?
Alan Kay, osiemdziesięcioletni dziś informatyk w przeszłości był filarem giganta komputerowego Xerox i idealistą, który dał początek pierwotnej formie tabletu – we wczesnych latach osiemdziesiątych stworzył coś takiego jak Dynabook: mały komputer przenośny który miał kosztować mniej niż 500 dolarów. Kay zapisał się złotymi zgłoskami w historii będąc autorem wielokrotnie przytaczanego cytatu: „Najlepszym sposobem, by przewidzieć przyszłość, jest ją wynaleźć”. To przewrotne, ale prawdziwe stwierdzenie.
Dziś technologie które ktoś wymyślił wczoraj, stają się codziennością. Rekordzistą w tej kategorii był Nikola Tesla, który w 1909 roku przewidział, że w przyszłości ludzie będą komunikować się za pomocą małych urządzeń które będą przy sobie nosić. To był wizjoner! W rowerowym świecie takim szaleństwem była karbonowa rama. Spotkali się z nią Polacy w mało przyjemnych okolicznościach – uciekając Niemcom podczas mistrzostw świata w 1988 roku.
Kosmiczny materiał, który zawitał na dobre w rowerowym świecie. Jak to jest jeździć karbonowym rowerem i przede wszystkim – czy jego zakup jest wart takich pieniędzy? Postaramy się odpowiedzieć gdyż rama karbonowa – podstawowy i najbardziej zaawansowany komponent -mimo iż wciąż droga, stała się w zasadzie ogólnodostępna.
Rama karbonowa – zalety i wady roweru z włókna węglowego
Karbon, czy też w zasadzie włókno węglowe, pojawiły się najpierw w przemyśle kosmicznym. Otrzymywano je w drodze nasączania struktur podobnych do tkaniny roztworem węglowym o składzie podobnym do grafitu, a przez to niepalnym i nietopliwym a jednocześnie – o małej masie własnej i plastycznym. Potem ktoś wpadł na pomysł, by włókno węglowe zespolić z wysokiej jakości żywicami epoksydowymi i to pozwoliło na uzyskiwanie dowolnego kształtu i nadanie mu pożądanej sztywności.
Był zatem karbon tworzywem idealnym, które można było dowolnie kształtować. Dziś znajdziemy go w konstrukcjach elektrowni wiatrowych, przemyśle lotniczym, w elementach siłowych jachtów a nawet jako wzmocnienie żagli. Przez lata miał jedną, podstawową wadę – był horrendalnie, a wręcz absurdalnie drogi. Dziś też nie należy do tanich, ale trzeba przyznać że mimo wszystko jego ceny spadły na tyle, by znalazł szersze grono klientów. Rama karbonowa pojawiła się w drugiej połowie lat osiemdziesiątych w przemyśle rowerowym i z miejsca stała się najbardziej pożądanym elementem wyposażenia roweru przyszłości.
W 1986 roku legendarny Greg Le Mond, kolarz któremu zawdzięczamy też współczynnik do ustawiania siodła i słynną kierownicę „lemondkę”, wygrał Tour De France na karbonowym rowerze KG86 firmy Look. Wydawało się, że nastąpi zmierzch tradycyjnych ram aluminiowych a stalowe z miejsca zostaną przetopione na żyletki. Tak się jednak nie stało i nie będzie się tak dziać jeszcze przez długi czas. Dlaczego? Otóż karbon mimo zachwycających właściwości dotyczących masy, ma też wady. Zacznijmy jednak od zalet.
- Masa; Zdecydowanie niższa niż ramy stalowej i aluminiowej, jeżeli zdecydujemy się na komplet (rama plus widelec), zwany na rowerowym rynku frameset, oszczędność na wadze może być naprawdę spora i przekładać się bezpośrednio na wyniki;
- Sztywność i sprężystość; sztywna rama karbonowa dzięki temu, że jest produkowana z wykorzystaniem włókien w środku o wiele lepiej absorbuje drgania a w zależności od ich rodzaju potrafi świetnie radzić sobie z obciążeniami;
- Design; rama karbonowa nie ma spawów ani połączeń tradycyjnych dla modeli ze stali, stopów czy aluminium; pozwala to na niemal dowolne kształtowanie formy ramy i nadawanie jej ciekawego, niespotykanego wyglądu;
- Wytrzymałość; karbon jest praktycznie materiałem niezwykle trwałym – ramy zachowują swoje właściwości bardzo długo;
Przy całym zachwycie właściwościami wynikającymi z zaawansowania technologicznego materiału trzeba pamiętać, że rama karbonowa ma też wady. Może to szokujące, ale ma ich całkiem sporo i chociażby dlatego kupno takiego komponentu należy przemyśleć, co więcej oznacza to, że dobrze wykonana rama stalowa lub aluminiowa nieprędko zejdzie ze sceny rowerowej, zwłaszcza w ujęciu amatorskim, gdzie kilkaset gram w którąś ze stron nie robi aż tak wielkiej różnicy jak w sporcie wyczynowym. Podstawowe problemy, z jakimi zmierzy się rama karbonowa to:
- Cena; sprawia, że do lekkiej ramy i widelca producenci zakładają często osprzęt o klasę niższy niż do analogicznej ramy z tradycyjnych materiałów, aby uzyskać korzystną relację ceny do wartości i atrakcyjności zakupu;
- Nie ściskaj, nie uderzaj; mówiąc krótko, karbon ma genialne właściwości w przenoszeniu ciężaru, przez co świetnie sprawdza się w lotnictwie, ale wystarczy większy kamień wystrzelony spod opony który uderzy w ramę, by spowodować jej uszkodzenie; na zewnątrz kompletnie tego nie widać, co najwyżej lekko uszkodzony będzie lakier, a w środku struktura załamie się na tyle, że drastycznie obniży to wytrzymałość ramy w miejscu uderzenia, co więcej nie da się tego po prostu zespawać; karbon nie znosi też ściskania – przesadzisz z ściskiem na stojaku i możesz mieć problemy;
- Elementy siłowe; włókno szerokości przeciętnego papierka lakmusowego nie może fizycznie dobrze przenosić obciążeń siodła czy kierownicy, dlatego dla uzyskania odpowiednich wartości producenci muszą zwiększać użycie karbonu w punktach siłowych konstrukcji ramy
Reasumując, rama karbonowa ma sporo zalet, ma też wady wynikające z jej konstrukcji. Do jej produkcji używa się dwóch rodzajów włókna, wysoko- i niskomodułowe. To pierwsze znajdziemy w rowerach zaawansowanych, wyścigowych – wysokomodułowy karbon jest sztywny, lekki ale mniej wytrzymały. Z kolei niskomodułowy znajdziemy w rowerach rekreacyjnych – jest bardziej sprężysty i wytrzymały.
O ile jednak w szosówce taki karbonowy frameset, który zespolimy z odpowiednio lekkim osprzętem – także opartym o karbon (kierownica, klamki, sztyce, obręcze) może zmienić nas w pocisk rakietowy, o tyle w rekreacyjnym rowerze zalety karbonu póki co nie muszą przewyższać ram stalowych czy aluminiowych.
Rama karbonowa – co kupić?
Technologię opanowało kilka firm na rynku, najczęściej – dużych producentów. Warto wybierać wśród ich oferty głównie dlatego, że mamy pewność pewnego porządku konstrukcyjnego i przyłożenia się do wykonania. Oto kilka ciekawych modeli ramy karbonowej firmy Accent, która może posłużyć do złożenia roweru pod nasze osobiste preferencje.
- Accent CX One; cena około 4400zł; niemiecki Accent proponuje kilka ram, z czego ciekawsze są właśnie te dwa modele; CX One będzie genialną podstawą do stworzenia przełajowej wyścigówki; rama ma zintegrowane stery, jest stworzona pod hamulce tarczowe, ma wewnętrzne prowadzenie linek i ważny niespełna 2 kg z widelcem;
- Accent Cyclone Carbon; czarno – czerwony potwór, który może posłużyć do stworzenia bardzo szybkiej szosówki; cena – około 4000zł; świetna geometria, dopracowane elementy, rewelacyjny design; zintegrowane stery, dopasowany widelec; świetna podstawa dla roweru szosowego; rama karbonowa najwyższej jakości o wadze niespełna 1900 gram, tu w pełni może wykorzystać swoje zalety;
- Accent Feral Carbon; z kolei Feral za około 4200zł to podstawa do stworzenia roweru gravelowego – producent wyposażył ją w mocowania dla bagażników, haki na przerzutki i wykonał w technologii monocoque, przez co jest sztywna i wytrzymała; rama karbonowa MTB ma z założenia trochę gorzej niż odpowiednik na szosę czy przełaj – ale przy odpowiednim ukształtowaniu może być naprawdę ciekawym rozwiązaniem;
Przewidzieć przyszłość = stworzyć przyszłość
Włókno węglowe to przyszłość, ale nie powinniśmy popadać w samozachwyt i bezkrytycznie odrzucać rozwiązania bliższe tradycyjnym materiałom. Może kiedyś ktoś stworzy rower bez ramy oparty o na przykład wzajemne odpychanie elementów sterowane przez mikroprocesory w każdym z nich i rower spakujemy do plecaka, a uruchomimy poprzez aplikację w telefonie? Kto to wie – póki co, rama karbonowa jest jednym z najbardziej zaawansowanych komponentów współczesnego roweru, wciąż drogim, ale z kilku podstawowych przyczyn niezastąpionym.
Jednocześnie, jeśli nie mamy powodu jej stosowania – pozostańmy przy rozwiązaniach klasycznych a nadwyżkę budżetu przeznaczmy na dobre obręcze i osprzęt. To oczywiście subiektywna rada – mamy nadzieję, że powyższy tekst z jednej strony zachęcił Was do zmian, a z drugiej – uzmysłowił, jak wiele one niosą. Szerokiej drogi!
[…] z przerzutką tylną, wolnobiegiem / kasetą oraz łańcuchem stworzyła w pełni funkcjonalny, doskonale przystosowany do współczesnych […]
[…] vintage, który jednocześnie sprawdzi się jako odważne okulary rowerowe; jednocześnie produkt Shimano bardzo trudno zarysować i złamać (ponownie uznany…
[…] i zmontował je z starszym typem piasty, pozostaje przy wolnobiegu aż do najbliższej wymiany kompletnych kół. Inna droga to…