Backpacking – jedziemy na dziko!

Turystyka rowerowa – a także każda inna – jest dla nas ciekawa i przyjemna, kiedy akurat nie ma długiego weekendu, a my nie przejeżdżamy przez Solinę, Zakopane czy okolice Sopotu. Niektórzy twierdzą, że od Świnoujścia po Krynicę Morską mamy w zasadzie najdłuższy deptak w Polsce z jego wszystkimi wadami. Inni mówią wprost, że szukanie tego właściwego szlaku samo w sobie jest przygodą, a tłumów można uniknąć przez mądre planowanie. Jeszcze inni wzruszają ramionami i jadą na totalnego „dzikusa” – wioząc wszystko ze sobą, śpiąc w namiocie przy rzece albo w tarpie rozwieszonym między dwoma drzewami. Ci ostatni przypominają nieco pionierskie czasy w polskiej turystyce, ale korzystają z ogromu doświadczeń zdobytego latami przez technologię, ludzi i możliwości. Jak nazwiemy to co robią? Jest to backpacking.

Sprawdź również


Backpacking – jedziemy na dziko!

Termin ukuty został dla wagabundów, którzy z małym bagażem podręcznym tułają się po różnych rejonach za pomocą transportu publicznego lub autostopem, poza utartymi szlakami stawiając na minimalizm i maksymalną interakcję z miejscem przez które podróżują – z ludźmi, regionem, zabytkami, przyrodą. Śpią w hostelach lub schroniskach, a najlepiej – pod namiotem.

Rowerowa brać szybko przyjęła ten nurt jak swój. Wszak rower pozwala na bycie wszędobylskim i pokonywanie sporych odległości a dzięki solidnej konstrukcji może zabrać na pokład relatywnie spory bagaż. Wraz z intensywnym rozwojem masowej turystyki rowery stawały się coraz bardziej wyspecjalizowane i zapewniały poruszanie się po różnych nawierzchniach, także tych mniej ubitych. Współczesny nam rower trekkingowy może zabrać nas polnymi drogami czy leśnymi duktami do celu, a gravel, cross czy rower górski po kilku stosunkowo prostych zabiegach mogą wjechać jeszcze dalej w przysłowiowy las.

backpacking w terenie

Co nam to daje?

Unikanie utartych szlaków nas ubogaca. Świadomie przebywamy poza strefą własnego komfortu, skazujemy się wręcz na jego brak. Romantyzm samodzielnej przygody bywa ostry kiedy pada, wieje, jest zimno i do domu daleko, a my właśnie rozstawiamy namiot pod jedynym drzewem w okolicy po stu kilometrach jazdy. Ale z drugiej strony znacznie bardziej będziemy doceniać to, co posiadamy na codzień – ciepłą wodę, dostęp do prądu, światła i suchej pościeli.

Robimy to więc, by zebrać doświadczenie, być bogatszym i wrażliwszym, by przeżyć przygodę, a nie tylko pojechać z punktu A do B, bezrefleksyjnie. To nadaje życiu koloryt, wypełnia nasz czas wspomnieniami i barwami które z miłą chęcią będziemy zbierać. To czyni nas twardszymi i lepszymi. To sprawia, że mamy w sobie większą wrażliwość, jesteśmy zdrowsi, pogodniejsi i weselsi. Żyjemy więc dłużej – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Przewrotne powiedzenie mówi „chcę być żywy, kiedy umrę” – i doskonale oddaje to przygodowy, pełen emocji i radości styl uprawiania takiej właśnie turystyki. Backpacking oczywiście jest tylko jedną z możliwości – ale bardzo ciekawą.

podróżowanie z plecakiem

Backpacking dla wszystkich!

Nie ma tu oczywiście jakichś limitów. Backpacking nie oznacza, że jedziemy z jedną parą bokserek, tubką pasty do zębów i namiotem, bo nabawimy się problemów, które błyskawicznie zniechęcą nas do tak zaawansowanej turystyki. Dobry backpacker niekoniecznie planuje trasę co do kilometra, ale jest przygotowany znosić sporo wyrzeczeń. Umożliwia mu to przede wszystkim sprzęt. To dzięki odpowiedniemu doborowi ekwipunku możemy dziś mówić o backpackingu na rowerze – a redukcja masy poszczególnych elementów przyszła wraz ze wzrostem możliwości.

Ubrania termoaktywne, lekkie tarpy, doskonałe kurtki z wkładkami membranowymi, buty z SPD i bogatym „górskim” bieżnikiem to tylko wierzchołek. Mamy także podręczne panele słoneczne, filtry do wody, „koce życia”, opony o zwiększonej odporności na przebicie, plecaki z bukłakami jak i specjalne plecaki turystyczne, wytrzymałe termosy i świetne przenośne kuchenki. Ten cały arsenał oczywiście wymaga odpowiedniego wkładu finansowego (im lżejszy – tym większego) ale odwdzięcza się rewelacyjną jakością i możliwościami. Mając za sobą taką armię sprzętu możemy podbijać niemal każdy region, jaki sobie upatrzymy, będąc – dzięki rowerom – jednocześnie niezależni od środków transportu i kierunków jakie nam wyznaczają.

rower i backpacking

Rower a backpacking

Niemal wszystkie liczące się firmy produkujące ekwipunek rowerowy posiadają w swojej ofercie dedykowany sprzęt do backpackingu. Ortlieb, Merida, XLC, Crosso i Sport Arsenal – najwięksi i najlepsi na rynku producenci – mają w swoich ofertach dedykowane linie do takiego rodzaju podróżowania. Sakwy montowane są nie tylko na tradycyjnych bagażnikach, ale często na sztycach podsiodłowych, kierownicach i rurach ram oraz widelcach. Pozwala to na doskonałe rozłożenie wagi z jednej strony, a z drugiej – ułatwia dostęp do potrzebnych nam elementów.

Uniwersalność i trwałość tego ekwipunku sprawia, że sięgają po niego także inni turyści rowerowi, którzy dzięki temu uzyskują lepsze rozłożenie swojego dobytku na rowerze. Co zabrać i bez czego się nie ruszać?

  • namiot lub tarp; lekki jedno – lub dwuosobowy namiot, lub tarp do rozwieszenia między drzewami,
  • kuchenka campingowa z kartuszami,
  • ubranie – na trzy zmiany: jedną noszę, jedna schnie, jedna jest sucha,
  • podstawowe lekarstwa, „koc życia”, środki higieny,
  • podstawowe środki spożywcze – kawa, cukier, sól,
  • filtry do wody,
  • podstawowe klucze do roweru i sprzęt do wymiany; dętki (nawet jeśli jedziemy na tubeless), smar, szprychy.
backpacking i podróże w nieznane

Czy backpacking jest dla mnie?

Trzeba sobie zadać takie pytanie i bardzo szczerze odpowiedzieć – tylko wtedy ma to głębszy sens. Doświadczenia płynące z jazdy po mniej uczęszczanych szlakach procentują w nas na wiele sposobów i korzyści są naprawdę konkretne. Początkowo proponujemy mieszać styl – na przykład dwa dni noclegu na dziko, pod namiotem, a potem dzień w motelu czy agroturystyce. Ogarniamy pranie, kąpiel, jedzenie – i znowu pod namiot. Zróbmy tak przynajmniej jedną wyprawę, by to poczuć i sprawdzić, gdzie leży granica. Jeśli jesteśmy gotowi – w drogę po przygodę, bez strachu i obaw. Spanie na dziko z daleka od siedzib ludzkich, przy ognisku ma w sobie ogromny potencjał którego nie da się opisać. Każdy z nas może więc pisać własną przygodę, do czego gorąco zachęcamy.

Nie ma tu ograniczeń: ani waga, ani wiek, ani rower nie mogą nas w tej kwestii powstrzymywać. Wszystko w tym wypadku zależy od nas – i jest to na swój sposób piękne. Dlaczego? Bo po takiej wyprawie wszystko będzie też w nas. W drogę!